×

Korektor - podejście drugie

Wpadłam na długi weekend do domu i powiem Wam, że mama mnie rozpieszcza tak, że wrócę chyba w środę o jakieś 6 kilo grubsza. Pierogi z mięsem i kapustą oraz cudowny placem z jabłkami i kakao sprawiają, że prawie nie wstaję od stołu. Na szczęście znalazłam chwilę i naskrobałam dla Was nową recenzję.

Pamiętacie post, w którym opisywałam najgorszy korektor, jaki znalazł się w mojej kosmetyczce ? Jeśli nie zapraszam TU. Jednak firma Deni Carte doskonale zrekompensowała mi tamtą nieprzyjemność. No cóż, już zdradziłam się, że jestem zadowolona z korektora, ale jednocześnie także z kamuflażu, który pokażę Wam za jakiś czas na blogu. Co ja poradzę na to, że Pani Magdalena, która się mną opiekuje w imieniu firmy tak dobrze dobrała do mnie kosmetyki oraz ich kolory.

KOREKTOR W PŁYNIE


KILKA SŁÓW OD PRODUCENTA:
Płynny korektor o kremowej konsystencji maskuje przebarwienia, zaczerwienienia i inne niedoskonałości skóry. Tuszuje oznaki zmęczenia i cienie pod oczami. Dostępny w trzech odcieniach.
Składniki aktywne:
 - olej migdałowy - posiada właściwości nawilżające, skutecznie łagodzi i chroni skórę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi
 - alantoinę - działa intensywnie nawilżająco i zapobiega nadmiernej utracie wody, przyspiesza procesy odnowy naskórka oraz łagodzi podrażnienia, wygładza i zmiękcza naskórek, eliminuje efekt podrażnienia skóry spowodowany środkami powierzchniowo-czynnymi
 - ekstrakt z aloesu - wykazuje działanie odżywcze i regenerujące na skórę, stymuluje procesy odnowy naskórka, ma właściwości nawilżające 
 - bisabolol - działa nawilżająco, kojąco i antybakteryjnie

KILKA SŁÓW ODE MNIE:

Do testów dostałam najjaśniejszy odcień korektora, który bardzo dobrze pasuje to takiego bladziucha jak ja. W ofercie firmy znajdziemy jeszcze tylko dwa odcienie, ale sądzę, że każda z Was mogłaby dopasować jeden z nich do siebie. 


OPAKOWANIE:

Bardzo podoba mi się opakowanie, Całościowo przypomina błyszczyk i posiada ten cudowny patyczek z gąbeczką, który ułatwia aplikację. W poście o bublowym korektorze również wspominałam, że taka forma korektora najbardziej do mnie przemawia.


Kolorek jak widzicie jest bardzo jasny. Idealnie stapia się z moim podkładem w musie, trochę gorzej z podkładem w pudrze, który jest na prawdę jasny (o nim też niedługo napiszę).  Zapach kremowy, niewyczuwalny na twarzy po nałożeniu, więc nikomu nie będzie przeszkadzał. 


Jak możecie zobaczyć na ręce rozciera się idealnie.Jkóra na buzi różni się delikatnie kolorem i tam wygląda na trochę ciemniejszy. Niestety podczas tamtej ,,sesji" nie zrobiłam zdjęcia na buzi, a teraz tym bardziej go nie zrobię bo do rodziców wożę ze sobą kosmetyczne minimum.


DZIAŁANIE:

Chyba najważniejsze jest to, że bardzo ładnie kryje niedoskonałości. Przyznam, że ja jednak zwróciłam uwagę na jedną jego cechę, której od dawna podążałam, mianowicie ten korektor świetnie likwiduje wypryski. Te mniejsze i powierzchniowe znikają już po kilku godzinach, na te większe potrzeba 2 dni, ale to i tak rekord bo samoistnie moje niedoskonałości potrzebują tygodnia żeby zniknąć i się wygoić. Jednak osoby z wrażliwą cerą powinny uważać bo jeśli przesadzimy z ilością korektora i częstotliwością jego nakładania (co zrobiłam nakładając grubą warstwę, jak tylko zauważyłam, że poprzednia się starła) to możemy wysuszyć sobie skórę. W małych ilościach korektor jest bardzo delikatny. 
Kilka razy zdarzyło mi się stosować go również pod oczy i powiem Wam, że udaje mu się ukryć moje wory, chociaż ostatnio zagustowałam w roświetlaczu. 

PLUSY:
+ nareszcie kolor dla bladolicych
+ świetnie kryje niedoskonałości
+ ma działanie antybakteryjnie
+ radzi sobie z cieniami pod oczami
+ opakowanie zdecydowanie ułatwia aplikację

MINUSY:
- może lekko wysuszać, jeśli przesadzimy z aplikacją

Możecie go kupić TUTAJ w cenie 9.50 PLN.

Powiem krótko. Korektor przywrócił mi wiarę w to, że da się jeszcze za małe pieniądze kupić dobry kosmetyk. Sprawdził się u mnie i zdecydowanie polecam zakup. Najbardziej cieszę się z tego, że jest wydajny, dzięki czemu posłuży mi jeszcze przez długi czas. Wiem, że wiele z Was ma już swoje ulubione korektory, ale tym chyba szczególnie zainteresują się bladolice bo nam najtrudniej jest zakupić kosmetyki, które pasowałyby dla nas kolorystycznie. Na szczęście Deni Carte jest polską firmą, więc ich produkty bardziej dopasowane są do naszej delikatnej, słowiańskiej urody. 

Serdecznie dziękuję za możliwość testowania 



                                   


25 komentarzy:

  1. ciekawy, choć te wysuszanie lekko mnie odstrasza

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie miałam do czynienia z tą firmą;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja praktycznie używam korektorów. Szkoda, troszkę, że wysusza

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam nic tej firmy,więc nie znam ich kosmetyków i jakości,ale widzę,że korektor całkiem dobry?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Firmy i korektora nie znam, ale fajnie, że Ci odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no dużo nie kosztuje, a jeśli faktycznie faki dobry, to może warto pomyśleć?
    aczkolwiek jak wysusza, to u mnie moze byc problem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie miałam, korektora używam z Marizy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie, że się sprawdził :) Kosmetyków tej firmy nie znam.
    Ja tez wybieram się do rodziców i już teraz wiem, że mama zrobi moje ukochane ciasto - jak nic biorę dres :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ja sobie kupiłam korektor antybakteryjny z synergena co prawda i jest genialny:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też nieraz tak zdjęć nie zrobie na buzi bo po prostu zapominam xD Korektor całkiem fajny,ale ja już mam swojego ulubieńca-kamuflaż z Catrice :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam jeszcze nic z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie miałam, ale tak.jak patrze, to podobny do tego z Eveline, za którym nie przepadam

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna alternatywa dla droższych korektorów :) Chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja używam z missporty widzę, że jest bardzo podobny do tego, nie dość, że opakowaniem to jeszcze wlaściwościami :)

    OdpowiedzUsuń
  15. nie miałam ale chyba spróbuję ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Na szczęście na cerę nie mam co narzekać, ostatni pryszcz pojawił się na mojej twarzy pól roku temu, jak już chce cos wyskoczyć to zaraz znika. Tak więc nie stosuje korektorów punktowo. Jedyne co to sięgam po jakiś rozświetlający pod oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miałam go, ale może spróbuję. Mimo, że te wysuszanie trochę mnie odstrasza :3
    Pozdrawiam,
    http://nellanellstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja na szczęście nie mam potrzeby używać korektórów, co mnie bardzo cieszy ;0

    OdpowiedzUsuń
  19. szkoda, że nigdzie nie widzę ich komsetyków

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już do mnie zajrzałaś, zostaw komentarz, jestem ciekawa Twojej opinii :)
Pamiętaj, że komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych, które pozostawiasz wraz z komentarzem tj. nick, ewentualnie adres email lub inne dane. Nie są one w żaden sposób przeze mnie wykorzystywane, a pozostawienie ich jest całkowicie dobrowolne.

Copyright © 2016 Gra o Trend - kobieca strona internetu , Blogger