×

Bo włosy (nie)muszą być być długie, czyli moja włosowa historia



Po każdej publikacji swojego zdjęcia czy to na Instagramie czy na prywatnym profilu dostaję wiele wiadomości od osób zachwycających się moimi włosami. Czasami zdarza się też, że całkiem obcy ludzie na ulicy czy podczas zakupów prawią mi komplementy na ich temat. Przyznam, że jest to miód na moje serce. Nie będę fałszywie skromna bo sama swoje włosy uwielbiam i poświęcam wiele czasu i środków na ich pielęgnację. Ale o tym później. Dziś chcę Wam pokazać moją włosową historię, żebyście zobaczyli jak wiele osiągnęłam w ciągu 5 lat. Wiele zdjęć przyprawiło mnie dziś o wybuchy śmiechu i mam nadzieję, że poprawią humor także Wam. A więc do dzieła!! 

Najpierw zdjęcie z bardzo odległej przeszłości - byłam uroczym dzieckiem z dużym wyczuciem stylu jak widać. Nie bałam się odważnych połączeń jak to szare spodnie dresowe, niebieska bluza i góralskie kapcie! A tak serio to od dziecka towarzyszył mi jeden nieodłączny element - grzywka. Była ze mną zawsze i nigdy nie wyobrażałam sobie, że będzie inaczej.


A teraz przeskoczmy trochę w czasie, czyli do roku 2012 - zaczęłam wtedy studia. Podjęłam też decyzję o zapuszczaniu włosów. Króciutki bob, który towarzyszył mi od lat miał pójść w zapomnienie. Przyznam, że całkiem uroczo wyglądałam w takiej kopułce...


... dopóki nie podjęłam decyzji o samodzielnym skróceniu grzywki. Na prawdę bardzo chciałabym móc napisać, że nastąpiło to po jakiejś studenckiej imprezie pełnej %, jednak niestety stało się to kiedy byłam całkowicie trzeźwa. Wolę myśleć, że był to skutek jakiegoś zaburzenia, czy czegoś w tym stylu. No bo jak można zrobić sobie taką krzywdę i jeszcze wyjść z tym do ludzi?


Po tym eksperymencie i za namową fryzjerki podjęłam w 2014 roku decyzję o zapuszczaniu grzywki, co było dość trudnym i uciążliwym zadaniem, tym bardziej, że ciągle wydawało mi się, że bez niej będę wyglądała co najmniej jak kosmitka...


Kolejne zdjęcie dzieli od wcześniejszego pół roku. Grzywka już trochę odrosła, a ja wpadłam na genialny pomysł zrobienia sobie na włosach ombre w domu. Mój studencki budżet nie pozwalał na wizytę u fryzjera w tym celu. I powiem Wam, że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że po rozjaśnieniu końcówek, postanowiłam je jeszcze bardziej rozjaśnić, czym je po prostu popaliłam. Musiałam przez to dość często bywać u fryzjera w celu skracania zniszczonych końców. Także nauczona doświadczeniem nigdy już nie będę rozjaśniała włosów w domu...


Kolejne zdjęcie pochodzi z kwietnia 2016, czyli praktycznie rok temu. Włosy sięgały mi lekko za łopatki,a o grzywce zapomniałam na dobre :)


No i dzień dzisiejszy:


Aktualnie włosy sięgają mi bioder co czasami utrudnia mi życie. Takie włosy potrzebują zdecydowanie więcej uwagi i pielęgnacji niż króciutkie, które miałam kilka lat temu. Czasami się plątają, a samo ich umycie zajmuje około 20 minut. Codziennie przed snem muszę je rozczesywać i lekko zaplatać coby sobie w nocy ich nie przygnieść i nie powyrywać. A jeżeli jestem padnięta i ich nie rozczeszę? No cóż... zdarza mi się płakać wtedy z rana :) Nie mniej jednak kocham swoje włosy i uważam je za jeden ze swoich największych atutów.

Ponieważ często pytacie mnie o pielęgnację takich włosów i koloru, postanowiłam dziś zdradzić kilka rzeczy, które pomagają mi utrzymać włosy w odpowiednim stanie.

1) Farbowanie - z racji tego,że włosy rosną mi dość szybko, to również i odrosty pojawiają się dość wcześnie po farbowaniu. Tak więc staram się farbować je w miarę regularnie co 3-4 miesiące. Aktualnie na farbowanie idzie mi na spokojnie dwa opakowania farby. Aby kolor był dłużej błyszczący unikam silnie oczyszczających szamponów,które niestety bardzo szybko sprawiają, że kolor matowieje i robi się nijaki. Polecam za to wszystkie szampony z witaminami czy te specjalnie przeznaczone do włosów farbowanych.

2) Końcówki - kiedyś przycinałam regularnie, ponieważ bardzo szybko się rozdwajały. Aktualnie mogę stwierdzić, że mimo 1,5 rocznej przerwy od fryzjera mają się świetnie. Zdecydowanie mniej się rozdwajają i są w dużo lepszym stanie niż podczas regularnych wizyt. Po każdym myciu zabezpieczam je silikonem w sprawy lub jedwabiem.

3) Suszenie - nie suszę włosów od jakiś 8 lat i mam się z tym całkiem dobrze. Przy tej długości schną one kilka godzin zimą (latem szybciej), ale za to mniej się elektryzują. Nie używam też prostownic czy lokówek, ale przyznam, że widziałam ostatnio kilka reklam z produktami z które podobno mają specjalne osłony, jednak ciągle się waham czy warto w nie inwestować. Jeżeli macie coś takiego to koniecznie dajcie znać jak się sprawdza! 

4) Pielęgnacja - przy tej długości włosów pielęgnacja stanowi nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, że wszystkie produkty szybko się zużywają.  Ale po kolei.
- olejowanie - przynajmniej 2 razy w miesiącu całość włosów, łącznie z tymi u nasady,
- maski - zawsze nakładam je na jakieś 20-40 minut i zawijam w turban, po tym czasie zmywam
- szampon - im większy tym lepszy, jednak zwracam uwagę na cenę i jakość, nie używam tych, gdzie za litr szamponu zapłacę mniej niż 10 zł (chyba, że na promocji). Czasami w ,,cienkich" czasach zdarzało mi się takich używać i nic dobrego z tego nie wyszło. Tak więc z doświadczenia wiem, że lepiej dać więcej. Świetnie sprawdza się u mnie szampon Kallos - wersja Multivitamin. Jest bardzo wydajny i bardzo dobrze sobie radzi z moimi włosami.
- szczotka - aktualnie używam szczotki Michel Mercier, o której pisałam TUTAJ  Szczotka radzi sobie świetnie ze wszelkimi splątaniami i nie wyrywa praktycznie włosów. Mam od niedawna też wersję podróżną i jestem równie zadowolona.

Mówiąc szczerze to by było na tyle, jeżeli chodzi o pielęgnację. Wiem,że sama dopiero raczkuję w tym temacie i na pewno za rok będę mogła poszerzyć swoją listę. Jeżeli macie jakieś dodatkowe pytania to koniecznie piszcie je w komentarzach, a ja postaram się na każde z nich odpowiedzieć.

P.S. Myślę nad jakimś zabiegiem w salonie fryzjerskim, dzięki czemu włosy byłyby bardziej ,,sypkie". Możecie coś ciekawego doradzić?

P.S.2 Co powiecie na taką samą historię tylko o makijażu? Gwarantuję, że śmiechu będzie sporo :)

10 komentarzy:

  1. a jakiej farby używasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. używam różnych rodzajów, ale zawsze tej samej firmy, czyli Palette od Schwarzkopf :) Tylko oni mają tak głębokie i ciepłe odcienie czerwieni :) a do tego ich farby mnie nie uczulają i długo się trzyma kolor :)

      Usuń
  2. Chętnie poczytam historię o makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super metamorfoza a włosy i tak bezprzecznie cuuudne

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje włosy naprawdę robią wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądasz dużo lepiej niż w 2012, naprawdę duża zmiana na plus ! Pozdrawiam serdecznie. koleżanka z liceum :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Która z nas nie obcinała sobie sama grzywki?😊 hehe chyba każda miała taki niekontrolowany napad🙂
    A włosy to faktycznie piękne! I ten soczysty kolor! ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Na ostatnim zdjęciu wyglądasz jak Sophie Turner😍

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już do mnie zajrzałaś, zostaw komentarz, jestem ciekawa Twojej opinii :)
Pamiętaj, że komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych, które pozostawiasz wraz z komentarzem tj. nick, ewentualnie adres email lub inne dane. Nie są one w żaden sposób przeze mnie wykorzystywane, a pozostawienie ich jest całkowicie dobrowolne.

Copyright © 2016 Gra o Trend - kobieca strona internetu , Blogger