Zielona rozkosz oraz wyniki jesiennego konkursu
Mój książkoholizm zafundował mi nieprzespaną noc, ale zdecydowanie uważam, że było warto. Napiszę Wam niedługo o kilku fajnych pozycjach, które potrafią sprawić, że oczy nie chcą zamknąć się do snu.
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o pewnym produkcie, który trafił do mnie po warsztatach z marką Eveline Cosmetics na See Bloggers. Już na warsztatach miałyśmy okazję poznać dwa nowe peelingi, które firma wprowadziła na rynek: kawowy oraz z trawą cytrynową. Niestety zapach kawy nie podoba mi się równe bardzo jak jej smak, więc ten wariant nie znalazł mojego uznania, za to wersję z trawą cytrynową pokochałam już od pierwszego niuchnięcia i bardzo się cieszyłam, kiedy właśnie ten peeling dostałam w prezencie. Czy moja miłość osłabła po użyciu? Zapraszam na post!
Bio-regenerujący peeling do ciała z trawą cytrynową, Eveline Cosmetics
KILKA SŁÓW OD PRODUCENTA:
Bio-regenerujący peeling do ciała z rozświetlającymi mikroperełkami, dzięki zawartości naturalnych wyciągów roślinnych oraz unikalnej kompozycji składników aktywnych, dotlenia i stymuluje biologiczną odnowę skóry. Ziarnista formuła o świeżym zapachu trawy cytrynowej usuwa zrogowaciały naskórek, regeneruje i wygładza skórę. Drobinki delikatnie masują, pobudzają mikrokrążenie i ujędrniają ciało.
ZAAWANSOWANE SKŁADNIKI AKTYWNE:
CENTELLA ASIATICA wykazuje udowodnione działanie regenerujące oraz stymuluje komórki tkanki łącznej do syntezy kolagenu i elastyny. Intensywnie nawilża, wygładza i ujędrnia.
LIPOMOIST 2013 błyskawicznie regeneruje skórę oraz tworzy na jej powierzchni mikrosiateczkę zapobiegającą parowaniu wody z naskórka.
WYCIĄG Z GUARANY regeneruje, uelastycznia i stymuluje biologiczną odnowę skóry.
KOFEINA wygładza, zwiększa sprężystość i elastyczność skóry oraz wspomaga naturalne procesy redukcji cellulitu.
bioHYALURON COMPLEXTM intensywnie i długotrwale nawilża, zapewnia spektakularne wygładzenie naskórka.
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
OPAKOWANIE: przede wszystkim bardzo wygodne w użytkowaniu. Tubka da się zgiąć, więc peeling można wycisnąć do ostatniej kropli. Podoba mi się także kolor opakowania, który świetnie współgra z zapachem.
ZAPACH/KONSYSTENCJA: Co do zapachu, tak jak już wcześniej wspomniałam jest boski! Świeży, soczysty i energetyzujący. Sprawia, że nawet po najbardziej męczącym dniu robię się zrelaksowana i pełna energii. Konsystencja jest typowa dla peelingu, a drobinki peelingujące są na tyle duże, żeby dobrze masować ciało, ale jednocześnie na tyle małe, żeby robić to delikatnie.

DZIAŁANIE: Peeling wykorzystuję zarówno kiedy chcę sobie dodać energii, jaki i wtedy kiedy potrzebuję się zrelaksować - jego zapach potrafi wpłynąć na mnie właśnie na te dwa sposoby.
Dodatkowo peeling świetnie masuje i peelinguje ciało. Jest bardzo delikatny i ostatnio w sytuacji kryzysowej (kiedy nagle mój peeling do twarzy się skończył, a skóra na czole zaczęła się niebezpiecznie złuszczać) użyłam go także do peelingowania twarzy - jak na razie buźkę mam całą i zdrową, a peeling doskonale spełnił swoje zadanie.
Na początku myślałam, że tekst o świecących drobinkach to jedna wielka ściema, ale ostatnio po kąpieli zauważyłam, że moja skóra rzeczywiście jakoś bardziej się świeci, a po uważnym przyjrzeniu się widać te drobinki.
CZY MA MINUSY? Chyba nie. Jak dla mnie ma świetnie działanie, cudowny zapach, a do tego jest bardzo wydajny, więc nawet wysoka cena jest tu rekompensowana.
DLA KOGO? Zdecydowanie dla wielbicielek świeżych i ożywczych zapachów. Moim zdaniem nie ma ograniczenia wiekowego dla tego typu produktów.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: Cena waha się w okolicy 20 PLN, w zależności od sklepu. Peeling dostępny jest w wielu drogeriach stacjonarnych oraz internetowych, a także w sklepie producenta.
Mój ulubieniec ma również kompana, jakim jest balsam w tym samym zapachu. Zdecydowanie muszę sobie go dokupić i relaksować się przy użyciu tego duetu. Znacie już tę wersję? A może wolicie kawową?
UWAGA!! WYNIKI!!
Mam dla Was także wyniki konkursu jesiennego, który ostatnio był prowadzony na blogu. Mimo tego, że było niewiele chętnych to wybór i tak był trudny bo Wasze nutki zdecydowanie poprawiały mój humor. Jednak pojawiły się dwie, które podbiły moje ucho, a ich autorki na prawdę ciekawie je zaprezentowały.
Nagroda główna leci do:
Lexie's Art - zdecydowanie muszę przestać się nad sobą rozczulać,a Christina rzeczywiście potrafi dać niezłego kopa na poprawę humoru :)
Nagroda pocieszenie leci do:
Aleksandra Kasprzyk - okazało się, że znam tą piosenkę, ale dopiero kiedy przesłuchałam całą, więc dziękuję, że mi o niej przypomniałaś :)
Dziewczyny piszcie do mnie na adres emial graotrend@gmail.com i podeślijcie dane do wysyłki :)
Gratuluję Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo się cieszę, że moja piosenka dająca kopa spodobała się też Tobie ;-)
OdpowiedzUsuńwolę peeling kawowy od tych gotowych :)
OdpowiedzUsuń