Zagubieni w kosmosie - czy warto obejrzeć?
Jak wszyscy dobrze wiemy odgrzany kotlet nie smakuje już tak dobrze. Jeżeli podgrzewamy go 3 razy to koniec końców wyjdzie nam skwarek, nie kotlet. I tak też jest ze wszelkiej maści filmami i serialami. Bardzo często wytwórnie wpadają na pomysł odgrzania formatu, który kilka lat temu był emitowany. Tak samo było z jakże głośnym aktualnie serialem Netflixa - ,,Zagubieni w kosmosie". To już trzecie podejście do historii kosmicznych Robinsonów. Premierowo ,,Zagubionych w kosmosie" mogli oglądać telemaniacy z lat 1965-68 (ach te futurystyczne stroje bohaterów), kolejna bardziej nam współczesna wersja pojawiła się w 1998 roku. No i w końcu rok 2018 przyniósł nam najnowszą wersję wyprodukowaną przez Netflix, o której będzie dziś mowa.
Jeżeli szukacie serialu, który wciągnie Was od pierwszej sceny i będzie w napięciu trzymał do końca to nie jest to. Jeżeli szukacie głębokich scen, które poruszą ukryte w Waszych duszach demony, to również nie jest to. Ale jeżeli szukacie ciekawego serialu, przy którym będziecie mogli się zrelaksować i oglądać go z zaciekawieniem to zdecydowanie powinniście zalukać na ,,Zagubionych w kosmosie".
Ponieważ nie chcę spoilerować nie będę wchodziła w szczegóły każdego z 10 odcinków serialu. Ogólnie cała historia toczy się wokół rodziny Robinsonów, którzy przemierzają kosmos w drodze do nowej planety, którą mają zasiedlić. Oczywiście nie są w tym sami, ale pozostali bohaterowie nie są aż tak ważni. Wiadomo, że gdyby na spokojnie sobie lecieli to serialu by nie było - także już na starcie nasi bohaterowie trafiają na nieznaną planetę, gdzie muszą przetrwać, aż do momentu kiedy zjawi się jakaś pomoc. A że w kosmosie o pomoc niełatwo... Dodatkowo życie na planecie utrudnia im niejaka doktor Smith, która jest tak niesamowicie irytującą osobą już od pierwszych scen, że przekracza wszystkie normy. Rozumiem, że osoba Pani Doktor miała napędzać fabułę i zagwarantować widzom kilka mrożących krew w żyłach scen, ale mnie osobiście po prostu irytowała. Cały czas liczyłam, że może coś ją zje/przywali ją wielki głaz/ ktoś ją zamorduje. Na próżno.
Każdy z członków rodziny jest całkiem inny, ale razem tworzą oni drużynę nie do pokonania. Niestety od początku widać, że nie są tak blisko ze sobą, aby umieć współdziałać. Wraz z rozwojem fabuły wyjaśnia się dlaczego relacje między członkami rodziny są takie, a nie inne oraz jakie tajemnice skrywają poszczególni jej członkowie. Na szczęście nie ma tutaj długich i nudnych retrospekcji skupiających się na problemach,a jedynie krótkie scenki, które mają wyjaśnić widzowi dlaczego bohaterowie postępują tak, a nie inaczej. Całe szczęście! Osobiście po prostu nie znoszę tych dram rodem z ,,Mody na sukces", które mają poruszyć jakieś głębsze problemy. Jeżeli włączam jakiś serial, który nie jest typowym dramatem to właśnie po to, żeby nie myśleć i psychicznie odpocząć.
Jeżeli nie macie dużych wymagań co do filmów SF, a fabuła nie musi być do końca logiczna to na pewno ,,Zagubieni w kosmosie" przypadną Wam do gustu. I chociaż w serialu nie ma mrożących krew w żyłach scen, po których nie moglibyście spać to jednak trzeba przyznać, że serial może wciągnąć. Tematyka nie jest oklepana, jest dużo nietypowych zwrotów akcji,a efekty specjalne zapewniają przednią zabawę. Każdy odcinek trwa około 50 minut, więc jeżeli jeszcze nie macie planów na ten majowy tydzień i się Wam nudzi to zachęcam do obejrzenia. Może Wam też przypadnie on do gustu :)
Koniecznie dajcie też znać, jakie seriale aktualnie oglądacie bo szukam czegoś nowego :)
Kurcze, ja nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam jakikolwiek serial. Jedynie YT czasami męczę :)
OdpowiedzUsuńA tak się właśnie zastanawiałem czy warto i szukałem opinii :) i chyba faktycznie warto się skusić :)
OdpowiedzUsuń