Kosmetyki pełne blasku, czyli rozświetlający rytuał od Le Petit Marseillais
Dawno mnie nie było tak regularnie, ale po cichu liczę, że powoli zacznie się to zmieniać. Ogarnęłam wiele spraw w pracy, dzięki czemu nie będę tak nią zawalona, jak byłam przez ostatnie 3 miesiące. Kocham blog i oczywiście moich czytelników i po prostu serce mi się łamało jak myślałam, że będę musiała z tego zrezygnować. Na szczęście udało mi się zacisnąć zęby, napisać kilka postów, żebyście wiedziały, że o Was pamiętam i jakoś dojść do tego momentu.
Dziś chciałam Wam przedstawić zestaw, które już pewnie większość z Was zna. Akcja rozświetlającego rytuału z Le Petit Marseillais odbywała się latem, ale wtedy akurat nie miałam czasu pisać na bieżąco. Dlatego dziś chcę Wam z perspektywy czasu odpowiedzieć co myślę o tych kosmetykach.
Olejek pod prysznic
Chyba moja największa miłość z tego zestawu! Ma idealną gęstość, czyli jest olejkowaty, ale jednocześnie nie jest bardzo tłusty i łatwo się rozprowadza. Pachnie cudowanie! Zapach to połączenie olejku morelowego oraz oleju z płatków róży. Wbrew pozorom nie jest bardzo duszący, a apetycznie słodki i owocowy. Do tego lekko się pieni i pozostawia skórę tak przyjemnie czystą, nawilżoną i gładką, że aż mi się płakać chciało jak się skończył. Na szczęście są blisko sklepy, więc szybko uzupełniłam zapas. Jeżeli lubicie owocowe zapachy i małą chwilę relaksu pod prysznicem to zdecydowanie polecam!
Mleczko nawilżające do ciała
Mleczko świetnie sprawdza się przy skórze nawet podrażnionej. Głęboko odżywia i nawilża skórę, nadaje jej gładkość i elastyczność. Ale... Tak robi wiele mleczek czy balsamów. Dlaczego to jest więc takie wyjątkowe? Otóż posiada ono malutkie i niewidoczne drobinki, które rozświetlają naszą skórę. Powiem Wam, że przez kilka dni nie zauważyłam tego i kiedy pewnego dnia stanęłam przed lustrem i zobaczyłam jak pięknie błyszczy moja skóra to byłam w szoku. Nie jest to taki błysk z jakim spotkałam się do tej pory, gdzie te drobinki były trochę brokatowe i w sumie po wyjściu na słońce wyglądało się jak rodem ze ,,Zmierzchu". Zdecydowanie nie! Tutaj efekt tego rozświetlenia jest widoczny, ale jednocześnie delikatny - idealnie pasuje tutaj słowo ,,tajemniczy".
Pielęgnujący dezodorant
Jedyny produkt z tej serii, który nie zdobył mojego serca. Jakoś nie przepadam za słodkimi zapachami dezodorantów, zwłaszcza na lato. Wydaje mi się, że w okresie kiedy każdy poci się jak mała świnka słodkie zapachy powinny być zakazane. Nie ma nic gorszego niż pomieszanie zapachu potu z jakiś słodkim dezodorantem lub wodą toaletową. Brrrr.... Użyłam go jednak kilka razy w chłodniejsze dni i wtedy radził sobie dość dobrze. Nie podrażnia i daje to uczucie świeżości, jednak nie do końca wpisuje się on jednak w moje oczekiwania wobec dezodorantów.
Rozświetlająca seria skierowana jest do wszystkich fanek zapachów owocowych, ponieważ nutą przewodnią jest tutaj olejek z moreli. To właśnie on odpowiada zarówno za zapach, jak i właściwości głęboko nawilżające i pielęgnujące tej serii. Choć i tak dla mnie prawdziwą bombą tej serii jest ten efekt rozświetlenia jaki dostaje skóra. To jest po prosty sexy!
Olejek z tego co widziałam u wielu wypadł najlepiej. Mnie jakoś przestało ciągnąć w kierunku ich produktów i pewnie prędko się nie przekonam o ich działaniu :P
OdpowiedzUsuńsuper blog
OdpowiedzUsuńlubie je
OdpowiedzUsuńbardzo fajne produkty
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona linia
OdpowiedzUsuń