Świąteczna paleta do makijażu od Sephora

Do Świąt zostało 52 dni, a w drogeriach już od kilku tygodni trwa szał na świąteczne zestawy prezentowe i kalendarze adwentowe. W tym roku nastąpiło to wyjątkowo szybko - aż sama jestem zaskoczona. Listopad to jednak dobry czas, aby zacząć rozglądać się za prezentami dla naszych najbliższych jeszcze przed tym całym świątecznym zamieszaniem jakiego doświadczymy w grudniu. 

Co roku Sephora wypuszcza świąteczną kolekcję z jednym motywem. W zeszłym roku były to sowy, w tym są to pingwiny. W kolekcji pojawiają się solowe produkty oraz zestawy zarówno do makijażu, jak i pielęgnacji. Ja dziś chciałam Wam pokazać paletę do makijażu z zeszłorocznej kolekcji, czyli ten inspirowanej sowami. Liczę, że pomoże Wam ona w podjęciu decyzji o tym czy warto wydać te 169 zł. 

W tym roku dostępna jest paleta o kształcie igloo - wygląda więc trochę inaczej niż ta, którą Wam pokazuję. Jednak jakość produktów będzie dość zbliżona. Warto mieć na uwadze, że z roku na rok Sephora coraz bardziej dopieszcza jakościowo te palety, więc może kiedyś doczekamy palety idealnej. 

W zestawie mamy 6 róży, 3 bronzery, 3 rozświetlacze, 12 eyelinerów, 4 pudry do brwi, 24 pomadki oraz oczywiście cienie w ilości 78. W tym roku wygląda to trochę inaczej:  60 cieni do powiek, 24 błyszczyków, 8 kremowych eyelinerów, 4 cienie do brwi, 6 rozświetlaczy, 3 róże do policzków, 3 bronzery oraz 1 puder wygładzająco-rozjaśniający.

Z bronzerów oraz rozświetlaczy korzystam regularnie. Są trwałe, łatwo się rozcierają i łączą ze wszystkimi kosmetykami, a także wyglądają naprawdę rewelacyjnie. Można je też łączyć bezpośrednio w palecie tworząc ,,pośrednie" kolory. 

Różów niestety nie używałam za często z racji tego, że po prostu nie lubię takiego efektu na swojej skórze. Mimo to jednak z moich obserwacji wynika, że są one tak samo trwałe jak bronzery, a jednocześnie kolory są delikatniejsze i trzeba je budować. To jednak plus dla tych, które zaczynają przygodę z makijażem - przynajmniej od razu nie dadzą efektu klauna z cyrku. 

Eyelinery mają rewelacyjne kolory i są trwałe, ale dopiero kiedy zaschną. A z tym niestety im chwilę schodzi. Niestety nie lubię czekać aż tego typu produkty zaschną i często kończy się to rozmazanym makijażem. Dlatego mimo świetnej pigmentacji okazały się one totalnie produktem nie dla mnie. 

Pudry do brwi kocham - są trwałe i dają świetny efekt, nieprzerysowany. Dla mnie jest to bardzo istotne w makijażu brwi. W mojej są 4 zbliżone do siebie kolory, które fajnie się sprawdzą przy większości karnacji. 

 Pomadki to taki mały koszmarek tej paletki. Nie wiem co one tam robią poza zajmowaniem miejsca. Ich jakość można opisać słowem - pomyłka. Nie przetrwają na ustach nawet kilku minut. Ścierają się samoistnie po kilku lub kilkunastu minutach (zależy od koloru). Czytałam opinie o paletach z poprzednich lat i wszyscy mieli taką samą opinię. Szkoda, że Sephora nie pomyślała jeszcze o ich poprawieniu i dodaniu do tego błyszczykowego królestwa kilku matów - z pewnością wtedy więcej osób byłoby zainteresowanych nimi.

Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, że wszystkie pomadki mają połysk i Sephora prezentowała je jako ,,błyszczyki". W tym roku jest tak samo. Gdyby jednak ktoś z Was miał się decydować na paletę ze względu na ten komplet błyszczyków to odradzam. 

Cienie, czyli coś co stanowi fundament tych paletek i powód ich zakupu. Cieni jest na prawdę sporo jak na jedną paletę i może dlatego ciężko jest je ocenić łącznie. Są cienie, które są niesamowite - dają mega efekt oraz są trwałe. Są też takie, którym nie pomoże nawet baza pod cienie - nie mają kompletnie pigmentacji i w sumie nie nadają się do niczego. Na szczęście takie cienie są rzadkością i jest ich tylko kilka. 

Kolorystyka cieni jest zróżnicowana - znajdą się tutaj delikatne odcienie idealne do makijażu codziennego, ale także szalone kolory, które z pewnością wykorzystacie w makijażu wieczorowym. Cienie są matowe, perłowe ale także trafiło mi się kilka z błyskiem - z tych ostatnich jestem zadowolona najbardziej. Przy użyciu bazy cienie trzymają się długo, do tego łatwo się blendują i łączą z innymi. 

Paletę mam już rok i często z niej korzystam. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że używam każdego produktu regularnie, ponieważ te słabszej jakości (jak pomadki) poszły od razu w odstawkę. Nie jest to tani produkt - w cenie regularnej kosztuje 169 zł (w tym roku również). Na pocieszenie dodam jednak, że co roku przed samymi świętami Sephora rzuca ją na wyprzedaż, gdzie można ją kupić jakieś 20-25% taniej. Do tego po świętach w czasie wyprzedaży można ją dorwać za połowę ceny. Jeżeli więc chcielibyście taką paletę dla siebie to polecam polować na nią właśnie po świętach. 

A teraz chyba najważniejsze - czy polecam paletę? To zależy... Jeżeli myślicie o niej jako o prezencie dla jakiejś pasjonatki makijażu, która ma do czynienia z markami z wysokiej półki to zdecydowanie odradzam. Paleta ma kilka smaczków jak np. błyszczące cienie czy bronzery, ale to zdecydowanie za mało aby zadowolić doświadczone osoby.
Jeżeli jednak paleta ma stanowić prezent dla kogoś niedoświadczonego lub kogoś kto po prostu lubi poszaleć z makijażem, ale nie ma wielkich wymagań co do jakości to z pewnością takie osoby będą nią zauroczone.

Co sądzicie o tak dużych paletach? Chętnie byście przygarnęły czy jednak nie podobają się Wam?