Wieczór z Kleopatrą
Witajcie Kochane :) Wiem, że ostatnio baaardzo mało mnie widać i słychać, ale to dlatego, że jestem nadal w trakcie sesji i postanowiłam się skupić bardziej na nauce, żeby mieć wszystko za sobą, a potem móc poświęcić czas Wam! Na szczęście w piątek pisałam jeden z najtrudniejszych egzaminów i dzisiaj dostałam wiadomość, że udało mi się go zaliczyć.
Zapomniałam już jak męcząca może być intensywna nauka. Niemal codziennie walczę z bólem głowy oraz klejącymi się ze zmęczenia oczami. Ostatnio zaczęłam ćwiczyć dla odprężenia i powiem Wam, że jest to jakiś pomysł. Po ćwiczeniach krew szybciej krąży i mózg miałam bardziej pobudzony, a wieczorami szybciej usypiałam ze zmęczenia. Najgorsze są jednak ,,zakwasy" które jeszcze mi towarzyszą.
Znalazłam ten jeszcze jeden sposób na relaksację - domowe SPA. Robiłam je zazwyczaj koło północy jak kończyłam się uczyć, żeby się zrelaksować przed snem. Ważnym elementem jest pewna maseczka, która mi serducho podbiła i zdecydowanie mocno mnie zaskoczyła (oczywiście na plus). O czym mowa? Zapraszam!
MASECZKA KLEOPATRA, DERMAGLIN
KILKA SŁÓW OD PRODUCENTA:
Minerały zawarte w glinkach oprócz dokładanego oczyszczania działają na skórę kojąco, łagodzą podrażnienia, aktywizują naturalne funkcje skóry i wspomagają jej zdolność do wydalania substancji toksycznych. Wygładzająca siła miodu i białko jedwabiu są doskonałymi partnerami w walce o piękną i zdrową cerę. Maseczka z powodzeniem zatrzymuje wilgoć i gwarantuje długotrwałe nawilżenie skóry.
Skład: kaolin clay, aqua, hydrolyzed silk, mel, rosa canina, jojoba seed oil, propylene glycol, diazolidynyl urea, methylparaben, propylparaben
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
Zanim ktokolwiek zarzuci mi, że wydaję opinię na podstawie jednej saszetki uprzedzam, że maseczkę stosowałam dwa razy w tygodniu przez miesiąc.
OPAKOWANIE: Saszetka mieszcząca w sobie 20 g produktu. Polecam rozcięcie nożyczkami bo zębami czasem ciężko rozerwać opakowanie, a rękami nie zrobicie tego na 1000%! :) Aktualnie chciałabym posiadać co najmniej litrową tubę z tą maseczką, ale saszetki też są całkiem wygodne
w użyciu. Minusem jest to, że jeśli tak jak ja nie zużyjecie całej na jeden raz to musicie się nieźle namęczyć, żeby zabezpieczyć resztki przed wysuszeniem. Plusem jest to, że zajmuje mało miejsca i możemy wziąć ją ze sobą wszędzie. Dodatkowo jeśli macie w domu dzieci to na pewno nie dadzą rady dobrać się do maseczki.
w użyciu. Minusem jest to, że jeśli tak jak ja nie zużyjecie całej na jeden raz to musicie się nieźle namęczyć, żeby zabezpieczyć resztki przed wysuszeniem. Plusem jest to, że zajmuje mało miejsca i możemy wziąć ją ze sobą wszędzie. Dodatkowo jeśli macie w domu dzieci to na pewno nie dadzą rady dobrać się do maseczki.
SKŁAD: nie znam się, ale ufam certyfikatom na opakowaniu. Wielki plus dla firmy za nietestowanie na zwierzętach!!
KONSYSTENCJA/ZAPACH: jak dla mnie konsystencja idealna. Maseczka jest bardzo gęsta, ale łatwo i dokładnie daje się rozprowadzić po twarzy. Nie spływa z niej. Zapach ,,maseczkowo-glinkowy". Inaczej opisać go nie umiem, ale przyjemny dla nosa.
DZIAŁANIE: maseczkę należało nałożyć na twarz, lekko wmasować i po około 15 minutach zmyć. Tak wyglądałam zaraz po nałożeniu maseczki:
A tak po 15 minutach kiedy maseczka zaschła:
Po zaschnięciu możemy czuć lekkie ściągniecie skóry na twarzy, ale ustąpi ono jak tylko zmoczymy maseczkę celem zmycia.
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć kropki na maseczce. Utworzyły mi się one na nosie, brodzie i czole, czyli wszędzie tam gdzie mam problemy z zaskórnikami i rozszerzonymi porami.
Po zaschnięciu możemy czuć lekkie ściągniecie skóry na twarzy, ale ustąpi ono jak tylko zmoczymy maseczkę celem zmycia.
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć kropki na maseczce. Utworzyły mi się one na nosie, brodzie i czole, czyli wszędzie tam gdzie mam problemy z zaskórnikami i rozszerzonymi porami.
Wracając do meritum. Po miesiącu stosowania stwierdzam, że moja buźka w dotyku jest aksamitna!! Nic, tylko bym ją ciągle łapkami dotykała. Dodatkowo zauważyłam, że pojawia się na niej mniej wyprysków, a nieszczęsne zaskórniki są dużo mniej widoczne. Podoba mi się również poziom nawilżenia jaki daje ta maseczka - przez cały miesiąc nie musiałam stosować kremów nawilżających, żeby chronić skórę przed przesuszeniem zimowym.
Dodatkowo zauważyłam, że maseczka nałożona na zaognione wypryski łagodzi je i chwała jej za to. Miałam na dowód zdjęcie, ale chyba za bardzo mi ręce drżały bo strasznie rozmazane jest :(
DLA KOGO: Dla każdej kobiety, która ceni sobie naturalne kosmetyki i pragnie doświadczyć błogosławionego odprężenia po SPA. Maseczkę polecałabym również osobą z przesuszoną skórą oraz tym, które walczą z zaskórnikami oraz innymi nieprzyjemnościami na twarzy.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: cena przyzwoita i na każdą kieszeń bo za 20 g (które mi wystarczyło na dwa razy) zapłacimy około 5 PLN. Gdzie możemy dostać taką maseczkę? W drogeriach internetowych i stacjonarnych, czyli praktycznie wszędzie. Ostatnio widziałam je w Naturze.
CZY MA MINUSY? Jak dla mnie nie, jeśli chodzi o działanie. W tym jest perfekcyjna. Przeszkadzało mi jedynie opakowanie, bo jak pisałam wcześniej, ciężko je ponownie zamknąć, żeby maska nie zaschła. Denerwował mnie również proces zmywania maseczki bo trochę to trwało, ale efekt po był tak niesamowity, że cierpliwie buźke myłam.
Dodatkowo zauważyłam, że maseczka nałożona na zaognione wypryski łagodzi je i chwała jej za to. Miałam na dowód zdjęcie, ale chyba za bardzo mi ręce drżały bo strasznie rozmazane jest :(
DLA KOGO: Dla każdej kobiety, która ceni sobie naturalne kosmetyki i pragnie doświadczyć błogosławionego odprężenia po SPA. Maseczkę polecałabym również osobą z przesuszoną skórą oraz tym, które walczą z zaskórnikami oraz innymi nieprzyjemnościami na twarzy.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ: cena przyzwoita i na każdą kieszeń bo za 20 g (które mi wystarczyło na dwa razy) zapłacimy około 5 PLN. Gdzie możemy dostać taką maseczkę? W drogeriach internetowych i stacjonarnych, czyli praktycznie wszędzie. Ostatnio widziałam je w Naturze.
CZY MA MINUSY? Jak dla mnie nie, jeśli chodzi o działanie. W tym jest perfekcyjna. Przeszkadzało mi jedynie opakowanie, bo jak pisałam wcześniej, ciężko je ponownie zamknąć, żeby maska nie zaschła. Denerwował mnie również proces zmywania maseczki bo trochę to trwało, ale efekt po był tak niesamowity, że cierpliwie buźke myłam.
Kleopatra była podobno przepiękną kobietą, która o swoją urodę potrafiła zadbać. Gdyby żyła w dzisiejszych czasach na pewno ową maseczkę by wypróbowała. Was także zachęcam do sprawdzenia jej na sobie, zwłaszcza jeśli nie stać Was na kąpiel w kozim mleku :)
no proszę, nigdy nie słyszałam o takiej maseczce! choć u mnie jest problem z systematycznościa, jeszcze avonowskiej nie skończyłam, ale skoro tak zachwalasz.... :)
OdpowiedzUsuńmam ją, ale cały czas odrzucam, bo ciągle stosuję te typowo na trądzik. Ale chyba będę musiała w końcu się do niej zabrać :))
OdpowiedzUsuńładnei CI w maseczce xd
OdpowiedzUsuńCiekawa ta maseczka ;-)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie nią :P
słyszałam o tych maseczkach, ale nie próbowałam ich na sobie ;)
OdpowiedzUsuńGratuluje zdania egzaminu :) Po maseczkę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją, bardzo lubie :) Zgadzam się z Twoją opinią :D
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia ;) Lubię takie glinkowe maseczki, u mnie są po nich najlepsze efekty. Zaciekawiłaś mnie, bo tych nigdy nie maiłam. Skład przyzwoity i brak testów na zwierzakach na wielki plus :)
OdpowiedzUsuńGlinkowe maseczki koffam i te znam i lubie :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją:) Zwłaszcza za zapach i działanie:)
OdpowiedzUsuńMaseczki są trochę męczące przy zmywaniu, ale na szczęście nie są przeznaczone do codziennego stosowania. Glinka w opiniach stosujących chyba ma najwięcej pozytywnych opinii, dlatego wierzę w zapewnienia o skuteczności.
OdpowiedzUsuń